O sztuce przekładu
Jozef WaczkówOD WYDAWCY
Nikt nie zostanie malarzem tylko dlatego, że ukończył akademię sztuk pięknych. Może się tam nauczyć co najwyżej pewnych technik ułatwiających pracę artysty. Dla przyszłych pisarzy w ogóle nie ma szkół. Im z rzeczy sensu stricto technicznych wystarczy dobrze zastru-gany ołówek. Człowiek utalentowany musi sobie radzić sam, a jedyne co mu pomaga w rozwoju, to podglądanie, jak pracują mistrzowie. Nie zawsze jest to możliwe. Trzeba szukać specjalnej dziurki od klucza, żeby zajrzeć do ich pracowni... Podobnie jest w dziedzinie tłumaczeń. Nie wystarczy znać język, z którego się przekłada. Na nic znajomość języka własnego. Tylu mamy absolwentów wszelkich lingwistyk! Natomiast niezbędna jest owa iskra boża, o której lepiej zamilczeć, kiedy się widzi marne przekłady i butne miny ich autorów. Najlepsi tłumacze siedzą bowiem cicho, zaszyci w domowej bibliotece, a śladem ich działalności są jedynie nowe książki. Tylko oni wiedzą, że przekład nie polega na wymianie tekstu między jednym językiem i drugim. A co w takim razie wiedzą i co umieją? Czy my - zjadacze chleba
- dobierzemy się kiedyś do ich tajemnic?